Co piąta kobieta w Polsce nie zarabia – tak sugerują dane Sondażu Europejskiego. Dlaczego uważam, że brak własnych pieniędzy to sytuacja, do której dopuszczać stanowczo nie powinnaś (poza naprawdę nielicznymi wyjątkami) i jak osiągnąć finansową autonomię?
Czytaj dalej – wszystko wytłumaczę.
On zarabia, a ja zajmuję się domem
Tę i conajmniej kilka podobnych wypowiedzi przeczytałam ostatnio na jednej z kobiecych grup dyskusyjnych. Większość komentarzy była przychylna. Część kobiet mówiło, że funkcjonuje w identycznym modelu. I świetnie – dopóki w Twoim związku dzieje się dobrze, prawdopodobnie nie masz powodów do zmartwień.
Gdybym jednak zapytała Cię, co byś zrobiła, jeśli coś poszłoby nie tak, mogłabyś odpowiedzieć:
No tylko, że… nie możesz.
Plan B? A po co to komu?
Czysto hipotetycznie wyobraź sobie, że Twój związek, lub jakakolwiek relacja, w której jesteś zależna finansowo od drugiej osoby, nagle się kończy. Z obojętnie jakiego powodu. Albo się nie kończy, ale zaczyna być dla Ciebie krzywdząca, toksyczna, lub zwyczajnie odbiega od Twoich aktualnych celów i marzeń.
A teraz zadaj sobie kilka pytań.
- Czy w przypadku takiej sytuacji, jesteś w stanie ułożyć sobie życie na nowo, bez wsparcia innych?
- Czy masz za co wynająć chociażby skromny pokój, czy wystarczy Ci na jedzenie, ubrania i inne podstawowe potrzeby?
- Czy jeśli będzie taka potrzeba, poradzisz sobie sama?
Jeśli na którekolwiek z tych pytań odpowiedziałaś przecząco, poważnie się nad tym zastanów. Bo czy naprawdę chcesz być z kimś dlatego, że w innym wypadku nie miałabyś dachu nad głową, ani nawet światła w lodówce?
Nikt nie chce myśleć o tym, że (jak to bywa w związkach pomiędzy dwiema żyjącymi istotami), coś może się po drodze wykrzaczyć. I absolutnie nie ma planu B, gdyby jednak taki scenariusz się ziścił. Bo niestety, ale zdarza się, że to, co kiedyś było dobre, z czasem się popsuje. Albo zwyczajnie przestanie nam odpowiadać. A wtedy ostatnim, czego chcesz, jest mieć związane ręce, bo nie masz ani (własnego) grosza przy duszy.
Nie zrozum mnie źle…
Moim celem nie jest potępienie żadnego określonego modelu związku, ani faworyzowanie innego. Nie chcę też powiedzieć, ile powinnaś zarabiać Ty, a ile Twój partner lub partnerka i jak dzielić się różnymi kosztami. To Wasza sprawa. Tak, jak różni są ludzie, tak i różne są relacje, jakie tworzą.
Możesz robić w życiu co chcesz i zarabiać ile chcesz. Jeśli zarabiasz mniej (lub więcej!), niż partner lub partnerka i macie różny wkład w Wasze wspólne życie i odpowiada to obu stronom – okej. Jeśli współdzielicie konto, na które przelewacie część pieniędzy na wspólne wydatki – również bardzo proszę. Ale nie doprowadzajcie do sytuacji, w której macie tylko i wyłącznie wspólne pieniądze, od których ktoś może kiedykolwiek odciąć Wam dostęp lub swobodnie się nimi poczęstować. Ani do takiej, gdy tych pieniędzy po prostu nie macie.
Co będziesz z tego miała?
Jakie korzyści na Ciebie czekają, jeśli postanowisz się finansowo usamodzielnić? Na przykład wyższe poczucie własnej wartości i sprawczości, swobodę podejmowania własnych decyzji (nie tylko finansowych), oraz szansę zbudowania mocnego, zdrowego związku o solidnych fundamentach. Z poczuciem, że jesteś w nim, bo chcesz, a nie, bo musisz.
Takie poczucie bezpieczeństwa sprawia, że mądrzej podejmujemy życiowe decyzje, a w efekcie, zwiększamy swoje szanse na to, że będą one trafne.
Krok w stronę samodzielności
Po pierwsze: zadbaj o podstawowy filar niezależności finansowej, czyli dochód. Jeśli masz możliwość podjęcia pracy, gorąco do tego zachęcam. Chociażby na kilka godzin tygodniowo, nawet za niewielkie pieniądze. Jeżeli aktualna sytuacja życiowa stanowczo tę możliwość przekreśla, poszukaj alternatywnych źródeł dochodu.
Może zajmij się rękodziełem, dziergaj szaliki, albo piecz torty? Albo pilnując własnego dziecka, przygarnąć też pociechę znajomych lub sąsiadów? Możliwości zarobku jest naprawdę mnóstwo, wystarczy tylko odrobina kreatywności.
Po drugie: oszczędzaj. Niezależnie od tego, ile zarabiasz, odkładaj choćby drobne kwoty na tak zwaną poduszkę finansową. Jeśli nigdy nie będziesz musiała z niej skorzystać – to świetnie, natomiast sam fakt posiadania pieniężnego marginesu bezpieczeństwa daje duży komfort psychiczny w codziennym życiu.
Po trzecie: naucz się zarządzać pieniędzmi. W tej dziedzinie dalej mam sobie wiele do zarzucenia, więc wymądrzać się nie będę, natomiast odsyłam do osoby znacznie bardziej kompetentnej: Michała Szafrańskiego i jego bloga Jak Oszczędzać Pieniądze.
Po czwarte i ostatnie: orientuj się. Wiedz co, gdzie i ile masz. W bezpiecznym miejscu trzymaj dane kont bankowych (najlepiej też, byś miała minimum jedno tylko dla siebie!), karty, ważne dokumenty. Nigdy nie wiesz, kiedy ta wiedza będzie Ci potrzebna.
Dlaczego niezależność finansowa jest tak ważna?
Choć wpis ten może brzmieć złowrogo (chciałam, by był pewnego rodzaju przestrogą), to tak naprawdę mowa o kwestii istotnej w codziennym, zwyczajnym życiu – nie tylko w sytuacjach awaryjnych.
Poczucie, że możesz sama decydować o swoim życiu zaplusuje w innych jego dziedzinach. Da Ci więcej pewności siebie, poczucia sprawczości i siły. Gdy jesteś niezależna, możesz być pewna, że podejmujesz określone decyzje, bo ich chcesz, a nie dlatego, że nie masz innego wyjścia.
Na koniec chcę podkreślić: uniwersalny, zdrowy model zarządzania finansami w związku nie istnieje. Nie ma złotego środka. Różnimy się, więc to, co doskonale sprawdza się u pary A, może być fatalnym pomysłem dla pary B. Jednak, niezależnie od tego, jaki model przyjmiesz w swojej relacji, nigdy, przenigdy nie oddawaj walkowerem swojej niezależności. Bo to jedna z cenniejszych rzeczy, jakie możesz sobie zaoferować.
Bibliografia
- Garbinsky, E., Gladstone, J., Nikolova, H., Olson, J. (2019). Love, Lies and Money: Financial Infidelity in Romantic Relationships. Journal of Consumer Research, 47 (1).
- Papp, L., Cummings, E., Goeke-Morey, M. (2009). For Richer, for Poorer: Money as Topic of Marital Conflict in the Home. Family Relations, 58 (1), s. 91-103.
Na pewno aż co piąta kobieta w Polsce nie zarabia? To wydaje się strasznie dużo, aż 20% kobiet!
Zgadzam się, że własne pieniądze są potrzebne i przeraża mnie, że niektórzy tak dziecinnie twierdzą, że partner ich nie zdradzi (a jak zdradzi, to będą zmuszone mu wybaczyć tylko dlatego, że nie będą miały gdzie się podziać), albo uważają, że wypadki lub choroby będą omijać ich partnera, więc ta sielanka będzie trwać wiecznie. Znałam taką parę- trójka dzieci, on zarabiał, ona prowadziła dom, nigdy nie zaczęła żadnej kariery zawodowej, nie zdobyła żadnych umiejętności, nie wiedziała jak się płaci rachunki. Mąż zginął w wypadku, a kobieta nie miała żadnych perspektyw na pracę i nie wiedziała jak się zabrać za samodzielne życie. Smutne to…
Dokładnie tak! Nie musimy paść ofiarą zdrady lub oszustwa – czasem wystarczy po prostu nieszczęśliwy wypadek, po którym, by sobie poradzić, musimy stać na własnych nogach. I czekanie, aż taki scenariusz się ziści, to najgorsze, co możemy sobie zrobić.
Uważam że każda z nas powinna mieć niezależność finansową bo w życiu bywa różnie. A mając własne pieniądze nie musimy czekać na jałmużnę i podnosi naszą samoocenę.