Nie zadzieraj z kobietą, czyli jak obudzić prawdziwe girlpower?

Ostatni tydzień przeminął pod znakiem Strajku Kobiet. Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok, zakazując dokonywania aborcji w przypadku wad letalnych płodu, a w Sieci (i nie tylko) zawrzało. Jasne, możemy długo przymykać oko na kolejne drzazgi wbijane nam przez władze państwa, ale ta trafiła prosto pod paznokieć. Miarka się przebrała.

Moje stanowisko w tej sprawie jest powszechnie znane, dzieliłam się nim wielokrotnie w social mediach. Nie zamierzam wygłaszać go ponownie; ten krótki wpis chciałabym zadedykować czemuś zupełnie innemu – temu, jak niesamowite zjednoczenie można było zaobserwować wśród kobiet w całym kraju (oczywiście, Panowie również mieli w tym swój udział).

Kobieta kobiecie wilkiem?

Od dłuższego czasu nieśmiało przyglądałam się relacjom damsko-damskim i własnemu stosunkowi do innych kobiet. Przyznaję, sama przed sobą, że jeszcze do niedawna zdarzało mi się myśleć o nich negatywnie, krytykować je, oceniać. Jasne, mam w swoim gronie najbliższych kobiety, które uwielbiam nad życie, ale do całej reszty miałam nieco ambiwalentny stosunek. Niby jakaś solidarność jajników jest, ale jakby nie do końca – zdarzało mi się cały dzień paradować ze szminką na zębach, i absolutnie żadna nie zwróciła mi na to uwagi. To oczywiście trywialny przykład, ale przez swoje doświadczenia jakoś nie byłam w stanie poczuć tej siostrzanej bliskości.

Wolałam otaczać się facetami, bo miałam wrażenie, że łatwiej się z nimi dogadać. Bo tacy prostolinijni, konkretni. Bo nie plotkują. Śmierdzi stereotypami na kilometr, ale cóż, przekonań wstecz nie zmienię. Ale… dlaczego tak jest? Z jakiego powodu bywamy wrogie względem siebie nawzajem? Dlaczego często jesteśmy pierwsze, by wbić szpilę i skrytykować inną kobietę, zamiast okazać zrozumienie i wsparcie? 

Walka o zasoby

Potencjalnie możliwym wytłumaczeniem takiego zachowania, zaczerpniętym z psychologii ewolucyjnej, jest fakt rywalizacji o zasoby. Od niepamiętnych czasów kobiety rywalizowały z innymi przedstawicielkami swojej płci o względy mężczyzn, jako potencjalnych partnerów, z którymi mogły przedłużyć gatunek. Tyczy się to zarówno sytuacji poszukiwania partnera, jak i późniejszego utrzymania go przy sobie (by ten nie wyruszył na dalsze łowy, zostawiając nas z potomstwem, potencjalnie bez środków do życia). Oczywiście, czasy polowania na mamuty odeszły w zapomnienie, ale pewne pierwotne skłonności mogą znajdować odzwierciedlenie w naszym (bardzo aktualnym) myśleniu i zachowaniu. 

W efekcie, gdy krytykujemy inne kobiety, może kierować nami zawiść czy zazdrość. Możemy umniejszać ich atrakcyjność, czy inteligencję, by podbudować poczucie własnej wartości. A jednak, potrafimy zjednoczyć się jak nikt inny. 

Rosnąca popularność #girlpower

Ostatnimi czasy w social mediach coraz większą popularność zdobywa nurt #girlpower. Kobiety coraz częściej solidaryzują się ze sobą i wspierają się na najróżniejsze sposoby.

Ruch ciałopozytywności chociażby, mający na celu normalizację ciał odbiegających od obowiązującego kanonu piękna, stara się uświadamiać nas, że może i jesteśmy różne, ale tak samo wartościowe. Coraz więcej matek (tu mogę z czystym sumieniem polecić blog DoubleTheTrouble – Żaklina robi pod tym względem świetną robotę!) decyduje się też na podzielenie się swoją historią, rzeczywistym, nieubarwionym obrazem macierzyństwa, rozwiewając u innych kobiet poczucie samotności i przekonanie, że nie radzą sobie wystarczająco idealnie, a ich życie nie jest tak perfekcyjne, jak innych. Inne zaś pokazują, że prowadzą świetnie prosperujące biznesy, czy angażują się jako aktywistki społeczne.

Kobieta + kobieta = rodzina idealna!

Innym ciekawym przykładem, choć nieco skrajnym, jest jedno z plemion w Tanzanii (dla ciekawskich: plemię Kurya; ciekawy reportaż na jego temat stworzyła Martyna Wojciechowska), w którym kobiety wchodzą w związki małżeńskie z innymi kobietami. I nie robią tego z romantycznych pobudek – łączą siły i zasoby, mieszkają razem, wychowują dzieci, dzielą się obowiązkami. Robią to, by stworzyć prosperujące gospodarstwo domowe i przetrwać, spędzając wspólnie życie.

Nowy porządek?

Co z tego wynika? Nie od dziś wiadomo, że wspólny wróg jednoczy, a swoimi działaniami rząd zdecydowanie zalazł za skórę większości z nas. Świadczy to jednak o czymś jeszcze: mamy w sobie mnóstwo siły, wyrozumiałości, wrażliwości i troski dla siebie nawzajem. Czasem, gdy okoliczności nie wymagają od nas szczególnej mobilizacji, zdarza nam się o tym zapomnieć. Dziś jednak idea #girlpower nie jest tylko ideą. Jest faktem. 

Biorąc to wszystko pod uwagę, mam szczerą nadzieję, że obecne wydarzenia nie okażą się tylko symbolicznym zapalnikiem, chwilową mrzonką. Zamiast tego, niech będą one początkiem większych, trwałych zmian, których efektem będzie nie tylko silniejsze zjednoczenie, ale i nowy porządek w kraju.

0FaniLubię
730ObserwującyObserwuj
Kamila Laurence
Kamila Laurencehttps://kamilalaurence.com
Cześć! Jestem Kama, z wykształcenia i zamiłowania psycholog, na co dzień piszę bloga i dogadzam moim kotom. Dzielę się swoją wiedzą i doświadczeniem, by pomóc Ci lepiej zrozumieć siebie i swoje relacje z otoczeniem. Pokazuję też, jak prowadzić fajniejsze życie i odnaleźć się w codzienności.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Cześć! Jestem Kama, z wykształcenia i zamiłowania psycholog, na co dzień piszę bloga i dogadzam moim kotom. Dzielę się swoją wiedzą i doświadczeniem, by pomóc Ci lepiej zrozumieć siebie i swoje relacje z otoczeniem. Pokazuję też, jak prowadzić fajniejsze życie i odnaleźć się w codzienności.

Dołącz do obserwujących!

Instagram