Chyba wszyscy dobrze to znamy. Właśnie kolejny raz charytatywnie poświęciliśmy Instagramowi godzinę swojego życia, by podejrzeć, co robią nasi znajomi, albo gdzie tym razem na wakacje pojechała obserwowana influencerka. Jeśli ja nigdzie w tym roku nie jadę, to chociaż sobie popatrzę. Niestety, dla naszego samopoczucia może być to prawdziwą katastrofą.
Mimo, że takie zachowanie potrafi nam dostarczyć negatywnych emocji i ostatecznie czujemy się z tym źle, najprawdopodobniej zaraz zrobimy to znowu i w bardziej lub mniej świadomy sposób powrócimy do scrollowania feedu. Ale dlaczego? Co za tym stoi?
Jednym z wyjaśnień tej niekończącej się pętli jest FOMO.
Czym jest FOMO?
Skrót pochodzi z angielskiego fear of missing out i oznacza dosłownie obawę, że coś nas omija. Boimy się, że inni prowadzą fajniejsze, ciekawsze życie, niż my. W czasach, gdy media społecznościowe są tak wszechstronnie obecne, a znacząca większość z nas relacjonuje w nich tylko ładniejsze fragmenty swojego życia, niesamowicie ciężko jest uniknąć porównywania się. To zaś prowadzić może do wykształcenia w sobie poczucia, że istnieje pewien standard dobrego życia, któremu powinniśmy dorównać. A jak wiadomo, w większości przypadków nie jest to możliwe. Możemy dojść do wniosku, że nie mamy wystarczająco dużo pieniędzy lub czasu, by zrealizować choć fragment tego, co zobaczyliśmy i co tak nam zaimponowało.
FOMO nie znajduje się w żadnej klasyfikacji zaburzeń psychicznych, choć niektóre źródła nazywają je chorobą cywilizacyjną przez wzgląd na ogromną powszechność. Według statystyk MyLife.com, aż 56% użytkowników social mediów doświadcza FOMO, odczuwając obawę przed przegapieniem jakiegoś wydarzenia, ważnej wiadomości lub statusu, a 51% osób deklaruje częstsze logowanie się do portali społecznościowych, niż robili to 2 lata temu.
Jak się objawia?
Biorąc pod uwagę, że zjawisko to nie znalazło się w żadnej oficjalnej klasyfikacji, ciężko też powołać się na konkretne jego objawy. Badania donoszą jednak, że FOMO wiąże się z potrzebą pozostawania w ciągłym kontakcie z tym, co robią inni i prowadzić może do odczuwania smutku, rozczarowania i zazdrości, a także do niepokoju, zaburzeń snu i koncentracji. U niektórych wykształca się również uzależnienie od social mediów. Powstaje błędne koło – czujemy się gorzej, więc poszukujemy kolejnych gratyfikacji na tych samych portalach, jednak prędzej czy później znów się oparzymy.
Kiedy firmy wykorzystują nasze słabości przeciwko nam…
Idealnym przykładem wykorzystania FOMO w celu wywarcia wpływu na konsumentów jest portal Booking.com, a konkretniej zabiegi, jakie wykorzystuje, by namówić nas na dokonanie zakupu. Poruszając się po stronie, na każdym kroku bombardowani jesteśmy hasłami typu: „Został tylko jeden pokój!”, „Oferta wygasa za…”, czy „5 innych osób ogląda tę ofertę” – wszystko, by wywołać w nas obawę, że jeśli nie kupimy wakacji NATENTYCHMIAST, wszystko przepadnie i ktoś inny będzie cieszył się NASZYMI wakacjami. Czy jest to etyczne? Nieszczególnie. A czy skuteczne? Jak diabli.
Jak radzić sobie z FOMO?
Zdawanie sobie sprawy z istnienia tego zjawiska i świadomość, że większość z nas w różnych sytuacjach może go doświadczać, to często połowa sukcesu. Wiedząc, co się z nami dzieje, oraz że jest to zupełnie normalne, możemy z większym dystansem spojrzeć na emocje, które odczuwamy i przynajmniej częściowo je zaakceptować.
Dodatkowo przytoczę kilka sposobów, które mogą okazać się pomocne w walce z FOMO.
1. Pamiętaj, że zdecydowana większość użytkowników dzieli się najpiękniejszymi, starannie wyselekcjonowanymi momentami swojego życia.
Tak, ja też robię 100 zdjęć, zanim wybiorę najwyżej dwa, z których będę w miarę zadowolona. Chwalimy się osiągnięciami, dalekimi podróżami, drogimi samochodami, czy dziećmi, z których jesteśmy dumni. To normalne, że chcemy dzielić się tym, co się nam udało. Mimo tego, ZAWSZE istnieje też druga strona medalu – nieumyte włosy, płacz w poduszkę po ciężkim dniu, czy zatrucia pokarmowe. Te rzeczy odwiedzają każdego z nas, po prostu tego już publiczność nie widzi.
* Jako światełko w tunelu potraktować możemy fakt, iż coraz częściej w Sieci pojawiają się publikacje pokazujące tę mniej wyidealizowaną stronę życia, normalizujące wiele kwestii, które dotychczas były skutecznie wypierane ze świadomości publicznej. Oby tak dalej! 🙂
2. Zaordynuj czasem przerwę od mediów społecznościowych.
Odinstaluj na kilka dni aplikację Instagrama, nie wchodź na Facebooka. Pierwszych kilka chwil takiej izolacji może wydawać się dziwne, ale później w miejsce dyskomfortu wkracza spokój. I sporo czasu w gratisie.
3. Spróbuj zaakceptować zmienność życia.
Mówi się, że jedyną pewną rzeczą w życiu jest zmiana. I faktycznie coś w tym jest. Nawet, jeśli w tej chwili Twój budżet nie pomieści wymarzonych wakacji, nie znaczy, że tak już pozostanie!
4. Naucz się pływać w oceanie możliwości.
W Internecie codziennie spływa na nas całe mnóstwo wiadomości, zdjęć, filmów, czy reklam produktów, które mogą nam się spodobać. Każdego dnia nawet setki lub tysiące razy znajdujemy się w sytuacji, w której możemy odczuwać FOMO. I powiedzmy to sobie wprost. Nie starczyłoby nam życia na odwiedzenie każdej knajpy, pojechanie w każde miejsce, kupienie każdej pary butów, która wpadła nam w oko, czy wyjścia na absolutnie każdą imprezę ze znajomymi. Nie da się tego zrobić. Nie i już. A odpuszczanie jest jak najbardziej okej.
5. Poszukaj wsparcia specjalisty.
Powyższe rady kierowane są do osób, dla których FOMO nie stanowi źródła codziennego cierpienia i bólu. Jeśli jednak czujesz, że jakość Twojego życia pogarsza się, nie bój się poprosić o fachową pomoc – być może problem leży nieco głębiej. Współpraca z psychoterapeutą może pomóc Ci dotrzeć do jego sedna. Stopniowo wzrasta też popularność alternatywnych metod walki z FOMO, zdobywających poparcie w badaniach naukowych (np. metoda FoMO-R, opierająca się na treningu umiejętności społecznych i technicznych oraz budowaniu wiedzy o tym, jak są zaprojektowane media społecznościowe i jaka jest dynamika interakcji społecznych).
Podsumowując….
Pomimo, iż termin FOMO, jak i badania nad nim są stosunkowo świeże, samo zjawisko nie jest niczym nowym – prawdopodobnie od zawsze trawa sąsiada wydaje nam się bardziej zielona, niż nasza. Można stwierdzić, że pojawienie się nowych mediów naraża nas na nowe zagrożenia, ale ostatecznie u ich podstaw tkwią zwykle stare, doskonale nam znane mechanizmy. Skoro więc większość z nas im podlega, najrozsądniejszym wyjściem wydaje się uświadomienie sobie swoich słabości, by móc w przyszłości skuteczniej regulować własne reakcje.
Bardzo fajny wpis! Mam wrażenie, ze niektórzy są byt zafiksowani na świat wirtualny. Kiedy ktoś inny zarabia na tymi, oni tracą po prostu czas. To ważne, zeby przyglądać się sobie i swoim nawyków w internecie.